środa, 25 września 2013

Pierwszy odcinek kultowego już serialu "Miłość na bogato" jakoś przeoczyłam. Link do niego wysłała mi koleżanka, bo uznała, że wręcz muszę to zobaczyć. Na drugi czekałam już z zapartym tchem, zniecierpliwieniem i gonitwą myśli - czego tym razem napiją się bohaterowie oraz jak spędzą swoje bogate, acz nie do końca szczęśliwe dni?


Pierwsze, co przyszło mi na myśl po obejrzeniu pierwszego odcinka "Miłości" to cudowne, dopracowane w każdym calu dialogi. "Pokażę Tobie Twój pokój", "Zaskoczę Ciebie", "Masz na mnie tak wyrąbane, że to jakaś abstrakcja" - byłam pod ogromnym wrażeniem starannie dobieranych słów. Jak się później okazało, dialogi nie były pisane - aktorzy wymyślali je na bieżąco, co tylko pokazuje, jakimi sa profesjonalistami. Również gra aktorska jest tu na najwyższym poziomie. Czasami zapominam, że oglądam serial i czuję się, jakbym żyła razem z bohaterami w Warszawie i była tak samo bogata jak oni.
Podczas oglądania nawet na chwilę nie zapominamy o tym, że podstawowym produktem, który MUSI się znaleźć w lodówce każdego ceniącego się człowieka jest szampan. Szampana, ale tylko takiego prawdziwego, pijemy niezależnie od pory dnia. Dodatkowo zagryzamy go pomarańczami i ananasami. Twórcy serialu nie zapomnieli także o osobach, które z powodu diety nie mogą sobie pozwolić na takie szaleństwa. Justyna - aspirująca modelka - chcąc dbać o linię je musli z mlekiem. Prawdopodobnie nikt wcześniej nie wpadł na takie rozwiązanie, ale od czego mamy telewizję!
Z serialu wyniosłam jeszcze jedną ważną mądrość życiową - jeśli do klubu przychodzi była dziewczyna mojego chłopaka, to jest to bez sensu. Dobrze chociaż, że trzyma poziom i popija szampana, bo inaczej bezsensowność takiej sytuacji byłaby nie do zniesienia.
Drugi odcinek także był pasjonujący, ale niestety nie w takim stopniu, co pierwszy. Justyna kupuje sukienkę za 5600 zł , o czym dowiaduje się na mieście, gdy nie może wypłacić pieniędzy z bankomatu (kto patrzy na cenę w sklepie?), Marcela jest zazdrosna o Monikę i czyta sms'y Janka. Sylwia ma już chyba dosyć abstrakcji, bo definitywnie, ale już naprawdę definitywnie zrywa z Gabronem. Jest mnóstwo emocji, zaciskanie zębów, zaparty dech oraz ciągłe popijanie szampana.



Nie mogę doczekać się kolejnych odcinków. Będę na nie czekała i wierzę, szczerze wierzę, że poziom serialu nie spadnie. Wysoko podniesiona poprzeczka zobowiązuje.

Miłego oglądania - tego życzę i sobie, i Wam.