poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, zapewne wiecie, że niedawno wróciłam z kilkudniowego pobytu w Paryżu. Zawsze wyobrażałam sobie, że to miasto miłości ma w sobie mnóstwo magii i uroku. Po części tak jest, jednak nie do końca. W tym wpisie chcę Wam opowiedzieć o tym, co spodobało mi się w Paryżu, a w następnym – co mnie rozczarowało. Kolejność taka, a nie inna i pomimo paru minusów zapewniam Was, że warto to miasto odwiedzić.

  1. Główne atrakcje Paryża: Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Luwr i wiele innych naprawdę robią wrażenie. Szczególnie polecam wejście na Łuk wieczorem, gdy Pola Elizejskie wyglądają czarująco, a Wieża jest podświetlona i migocząca. To widok naprawdę magiczny!

  2. Plac Concorde sam w sobie jest piękny. Warto jednak wybrać się tam wieczorem, usiąść na krześle (są ogólnodostępne i można je przestawiać) oraz podziwiać go w czasie zachodzącego słońca. Gdy wspominam Paryż, mam przed oczami głównie ten widok.
  3. Spacer wzdłuż Sekwany naprawdę jest przyjemny. Oczywiście spacer wzdłuż Wisły też taki jest, ale Sekwanę polecam głównie wieczorem (jak niemal wszystko w Paryżu). To miejsce spotkań, podczas których pije się wino (nie wódkę!), a światła tworzą bardzo romantyczny nastrój. 

  4. Disneyland, w którym się zakochałam i w którym najchętniej bym zamieszkała. Cała masa kolorów, bajkowy klimat, wspaniałe sklepy z pamiątkami, pracownicy dbający o dobry nastrój gości oraz parada postaci Disneya – na pewno tam jeszcze wrócę!

  5. Luwr ma dwie olbrzymie kolejki: jedna do kas, druga do Gioccndy. Poza nimi poruszanie się po tym wielkim muzeum jest naprawdę bezproblemowe, a ilość rzeczy, które warto zobaczyć, przyprawia o zawrót głowy. 

  6. Komunikacja miejska w Paryżu ogranicza się głównie do metra. Oczywiście są także autobusy, ale korzystaliśmy z nich może ze trzy razy. Z początku ilość linii metra, ich oznakowanie i przesiadki mogą się wydawać skomplikowane, jednak szybko zobaczycie, że zostało to zorganizowane w naprawdę prosty sposób. Protip: poruszajcie się z mapą.  

  7. Francuzi sprawiają wrażenie bardziej zadowolonych z życia niż Polacy. Wiadomo, ciężko wydać dobry osąd po 5 spędzonych dniach w Paryżu, jednak rzuciło mi się to w oczy. Pani na poczcie uśmiechnięta i pomocna, pani w piekarni niemal wyśpiewuje „bonjour”, pan sprzedający pocztówki się uśmiecha, no naprawdę wszyscy ludzie, których spotkaliśmy, byli radośni. Nawet jeśli ktoś nie do końca rozumiał angielski (lub nie rozumiał wcale), to sprawiał wrażenie zadowolonego ze spotkania. 

  8. Architektura jest piękna. O ile nie docenia się tego z Wieży Eiffla (wtedy to wygląda nieciekawie – jest biało i to wszystko), o tyle spacerując wąskimi uliczkami naprawdę ciężko nie zauważyć wyjątkowych knajpek, wspaniałego budownictwa i witryn sklepowych, które zachęcają do odwiedzenia.

  9. Sam Paryż. Kurczę, ma on swoje wady. Ale podczas naszego pobytu temperatura nie spadała poniżej 30 stopni (przez dwa dni mieliśmy 38 stopni w cieniu!), wieczory były piękne i ciepłe, ludzie byli pomocni i życzliwi, a atmosfera czarująca. No i ta myśl „wreszcie!” naprawdę napawała optymizmem.

  10. Różnorodność, której nie da się nie zauważyć. Kobiety ubierają się kolorowo (zwłaszcza te czarnoskóre), jest mnóstwo muzułmanów, ludzi różnych wyznań i narodowości. Można to lubić lub nie, ale w Paryżu jest jedno wielkie multikulti. Warto zobaczyć, bo niezależnie od własnych poglądów to dość ciekawe doświadczenie.

I chyba tyle :) W najbliższym czasie możecie się także spodziewać wpisu o tym, co nie spodobało mi się w Paryżu oraz na co zwrócić uwagę (ot, parę wskazówek). Miłej wyprawy!