sobota, 11 stycznia 2014

Trochę się w tym tygodniu rzeczy wydarzyło, które w większości mnie rozbawiły, ale także skłoniły do dyskusji - co mam nadzieję skłoni także i Was. Trochę kwestii PR'owych oraz tych z pogranicza kultury, bo do końca nie wiem, do czego je przyporządkować. Zobaczcie sami. :)


Natasza Urbańska i "Rolowanie". O Nataszy pisał ostatnio na przykład Tyfon. Jak słusznie zauważył, spadł na nią olbrzymi hejt odkąd tylko pojawiła się w mediach. Sama mam do niej dość obojętny stosunek, choć był czas, że drażniło mnie jej bycie doskonałą we wszystkim. Nie chodzi tu o jakąś szczególną zazdrość tylko o coraz to nowsze newsy, że Natasza śpiewa, Natasza tańczy, Natasza projektuje ubrania i nie wiadomo co jeszcze. Mówi się, że jak ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego i zastanawiam się, czy nie jest tak też w tym przypadku. Słyszeliście jej nową piosenkę? Ja wiem, że Urbańska potrafi śpiewać i ma ładny głos. Nie jestem w stanie jednak zrozumieć, co ją naszło do nagrania i teledysku, i tej piosenki.

Posłuchajcie:



W razie gdyby ktoś nie zrozumiał słów, oto one:


Wielki mi big deal 
After czy before 
Podniósł mi się flow 
Face demolation 
Weź mnie na dancefloor 
Zrobię ci hardcore 
Tamten to asshole 
Zero temptation 
Come on 
W realu gubię się 
Jestem królową z bajki 
Grandmatka truje mnie 
Dziany że ho ho 
Oldschoolowy Joe 
O co kaman no 
Nie rób tragetion 
Dziany że ho ho 
Oldschoolowy Joe 
O co kaman no 
Nie rób tragetion 
Chcę zresetować się 
Chcę egzaltować się 
Jestem królową z bajki 
Grandmatka truje mnie 
Rolowanie blanta
 Na backstage’u 
Jakaś soda jakiś juice 
Come on

Wiecie o co chodzi? Bo ja nadal nie. Janusz Józefowicz odpowiedział na wszechobecne hejty, mówiąc, że tacy są Polacy i że nie mamy za grosz poczucia humoru. Hmmm...

Kolejną rzeczą, która zwróciła moją uwagę, jest urodzinowa piosenka Michała Szpaka dla jego siostry Marleny. Po zmasowanym hejcie (a także wielu życzeniach śmierci - wtf?), ukazało się oświadczenie autora, że to był tylko żart i że oni zawsze sobie w zabawny sposób życzenia składają. Jasne, że to wyglądało na żart, nie ukrywam, nawet mnie to rozbawiło i wywołało na mojej twarzy minę mówiącą "oooo fak". Pozazdrościłam nawet tych kocich ruchów i pięknych włosów. Jednak jest to mężczyzna i taki filmik, patrząc na poprzednie wystąpenia Szpaka, przedstawia się jako świadome kreowanie swojego wizerunku. Do mnie to jednak nie przemawia.




Z "kultury" to chyba tyle, teraz czas na newsy, które szczególnie mnie zainteresowały.


Social Lama, agencja marketingowa, która była do tej pory nieznana mi i zapewne wielu innym osobom, wystawiła ogłoszenie o poszukiwaniu praktykanta. Jesteście ciekawi, jak brzmiało ogłoszenie?

Kto: Social Lama 
Gdzie: Wawa 
Stanowisko: Praktykant z możliwością pozostania na staż 
Opis: Preferowani studenci 3 roku, którzy chcą i mogą ciężko harować w obszarze mediów społecznościowych i komunikacji marketingowej. Szukamy ambitnych bestii biegle posługujących się power point, j.ang i oczywiście fejsem. Interesują nas osobniki pozytywne z otwartą głową i chęcią do nauki. Po praktykach istnieją całkiem spore szanse pozostania i rozwoju w obrębie grupy Good One do której należy agencja Social Lama. Praktyki trwają 6 miesięcy i są bezpłatne.

Bardzo fajnie. Z pewnością wielu studentów 3 roku śni o półrocznych, bezpłatnych praktykach w nieznanej agencji marketingowej. Wiecie, gdzie zostało zamieszczone ogłoszenie? Na facebooku. Pod postem rozpoczęła się dyskusja.


Pan Kamil Mazuruk, czyli autor ogłoszenia, wyraźnie się zapędził w swych komentarzach. Zapomniał chyba, że jeśli agencja, w której pracuje, jest SOCIAL, to w social media wypadałoby się umieć odnaleźć. W rozmowie z gazeta.pl przyznał "to było niefortunne posunięcie". Brawo. Jednocześnie powiedział, że praktyki owszem, są bezpłatne, ale staże, (na które można się załapać po praktykach), już nie.
Jeden z użytkowników facebooka postanowił skomentować ten temat krótkim hasłem:


I teraz nie zrozumcie mnie źle, sama mam już za sobą płatne praktyki, bezpłatne praktyki i inne cuda, więc nie jestem kimś, kto po socjologii liczy na stanowisko kierownicze i milion złotych wynagrodzenia. Uważam jednak, jak zapewne wiele osób, że pół roku haróweczki w firmie, która jest rozpoznawalna prawdopodobnie jedynie wśród rodzin założycieli i jej pracowników, jest nieszczególnym prestiżem ani wyróżnieniem. Proponowałabym zejść na ziemię.


No i jeszcze coś! Świeżynka, przeczytałam o tym dziś. Część ludzi wpadła w osłupienie, a część, podobnie jak ja, uznała, że sprawa jest całkiem normalna i nie ma o co siać paniki. Wiadomość zobaczyłam na facebooku, a chwilę później pojawił się wpis u Pawła Opydo
Dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu wyjątkowo mocno się zdenerwował tym, że pracownicy w dziale marketingu nie działają tak, jakby sobie tego życzył. Przeczytajcie, o co dokładnie się rozeszło.

No i teraz zrobił się szum. Pan Przemysłam wyraźnie napisał, na czym mu zależało, a co nie zostało wykonane. Wtedy pracownicy wzięli się ochoczo do pracy i z uśmiechem na ustach wykonali swoją robotę. A nie, jednak nie. Oni wysłali tego maila do mediów. 
Wiecie, ja rozumiem, że szef się wkurzył, miał do tego pełne prawo, w końcu za coś im płaci. Zresztą czy na pewno w interesie Viniego i Rafała jest chwalenie się w internecie swoimi niekompetencjami? Są już duzi, jak przypuszczam, i wiedzą, że jak im się nie podoba, to mogą się zwolnić. No ale oczywiście jest afera, no bo jak DYREKTOR TEATRU mógł wypowiedzieć się w ten sposób do swoich pracowników. Mógł i w pełni go popieram. Jeśli wspomina o czym setki razy, jak wynika z maila i wciąż dostrzega "ścianę komunikacyjną", to wyraźnie coś jest nie tak. No i widać niektórzy wciąż nie wyrośli ze skarżenia się na wszelkie możliwe sposoby. To, jakiego języka użył Kieliszewski, jest kwestią dyskusyjną. Mógł przecież napisać na przykład "motyla noga" lub coś w tym stylu. Jednak zdenerwować się mógł każdy i brak przebierania w słowach nie jest tu niczym złym według mnie. 


To chyba tyle ode mnie. Jeśli wydarzyło się coś, co szczególnie zainteresowało Was, koniecznie piszcie. Dajcie też znać, jeśli w wyżej wymienionych kwestiach macie inne zdanie. Jeśli macie takie samo, to też będzie fajnie, jak o tym napiszecie. Narka!