niedziela, 29 września 2013

Nasze wycieczki do dziekanatu zazwyczaj nie należą do najprzyjemniejszych sytuacji w życiu ani nawet takich, które lubimy później wspominać. Zazwyczaj ciężko jest się wstrzelić pomiędzy jedną kawę a drugą, uważając przy okazji, czy przypadkiem nie wypada pora na ciastko.



Post ten kierowany jest głównie do przyszłych studentów, a także studentów, którzy jeszcze nie mieli przyjemności odbycia wycieczki do dziekanatu.

  1. Musicie pamiętać, by dokładnie wiedzieć, po co chcecie iść do dziekanatu. Nauczcie się formułki na pamięć. Na końcu możecie dodać "przepraszam za najście" albo najlepiej na samym początku "proszę wybaczyć, że zakłócam pani spokój, ale...". Przy odrobinie szczęścia nie wylecicie od razu za drzwi.
  2. Uważnie przyjrzyjcie się wszelkim karteczkom na drzwiach. Jeśli jest napisane "przerwa śniadaniowa", "interesantów nie przyjmujemy" albo "nie przeszkadzać", to znaczy, że pukanie jest bardzo złym pomysłem.
  3. Jak już uda Wam się wejść, to nie bądźcie zbyt weseli. Panie z dziekanatu nie lubią zbyt wesołych studentów. Nie bądźcie też zbyt smutni, strategia zbitego psa nie zadziała dobrze. Najlepiej wejść i nie okazywać żadnych emocji. Poker face (poćwiczcie przed lustrem).
  4. NIGDY nie pytajcie, czy możecie prosić o pomoc. Nie, nie możecie.
  5. Jeśli przypadkiem uda Wam się nawiązać dialog z panią z dziekanatu, możecie pójść o krok dalej i spytać, co macie zrobić ze swoim problemem. W większości przypadków nie otrzymacie odpowiedzi, jednak jeśli zrobicie wyjątkowo dobre wrażenie, zostaniecie odesłani do dziekana lub prodziekana.
  6. Już Wam mogę powiedzieć, że prodziekan ani nawet dziekan nic Wam nie pomogą - wracacie do dziekanatu.
  7. Panie w dziekanacie zapewne będą już lekko sfrustrowane koniecznością oglądania Waszych twarzy po raz drugi w ciągu życia, więc prawdopodobnie Was znów gdzieś odeślą dla świętego spokoju.
  8. Punkt 5 i 6 zazwyczaj się powtarzają tak długo, aż będziecie mieli tego dosyć. Gdy uznacie, że ten wydziałowy ping pong Was męczy, odpuśćcie sobie i paniom z dziekanatu. Nie bez powodu są paniami z dziekanatu, a nie na przykład dyrektorami, specjalistami od czegoś itd.
Koniecznie muszę wspomnieć o tym, że do dziekanatu zazwyczaj są długie kolejki. Jak planujecie podróż w te ciemne strony, zaopatrzcie się w trochę czasu, przygotujcie prowiant, ubrania na zmianę, bo to może trochę potrwać.

Do studentek - nie płaczcie, to nic nie da.
Do studentów - nie przeklinajcie, to tylko pogorszy Waszą już beznadziejną sytuację.

Życzę powodzenia w rozwiązywaniu problemów!

PS. Maili do dziekanatu też nie piszcie - lądują od razu w folderze "kosz".