poniedziałek, 18 listopada 2013

Galeria Mokotów ma już srebrzyste (od światełek) choinki, ozdoby na budynku, wielkie prezenty na trawie (także w lampkach), a wewnątrz panuje już iście świąteczny nastrój. Ktoś może powiedzieć - co z nimi nie tak, skoro mamy dopiero listopad? A mi się to podoba!

Jest zimno, szaro, nieciekawie. Mam ciemną kurtkę, ciemne buty, ciemną torbę i nagle moją drogę rozjaśnia radosne światło lampek, przypominające mi o tym, że za miesiąc będą Święta. Co sobie myślę? W sumie ta jesień/ zima wcale nie jest taka zła! Ok, może słuchanie przez kilka miesięcy piosenki "Last Christmas" nie jest żadną atrakcją i może się przejeść, ale dekoracje właściwie, hmm... dekorują smutne ulice (chyba to mają na celu?). Rozumiem, że niektórzy po prostu nie lubią tej zalewającej nas zewsząd tantedy, wszechobecnych chwytów marketingowych, mających nas zachęcić do wydawania fortuny na zakupach. Ja jednak naprawdę lubię te światełka, świąteczne melodyjki, a przede wszystkim Nowy Świat i jego przecudowną iluminację! Listopad nie jest najpiękniejszym miesiącem w roku i z pewnością mało kto wtedy myśli o Świętach, jednak przechodząc chociażby koło bogato udekorowanej Galerii Mokotów, w ogóle nie zwracam uwagi na obeschnięte drzewa bez liści.


Często słyszałam od innych, że bierzemy z Ameryki zły przykład i te wszystkie "głupie tradycje marketingowe" mogłyby mieć już swój koniec. Uważam jednak, że dzięki tym tradycjom właśnie nie jest nudno i szaro. 
Jedyne czego nie lubię w tym całym przedświątecznym szaleństwie, to tłumów ludzi w sklepach, szukających prezentów. Oczywiście można zakupy planować wcześniej, jednak planowanie - przynajmniej u mnie - zwykle kończy się bieganiną w ostatniej chwili. ;)
A co Wy sądzicie o tych świątecznych dekoracjach? Lubicie je czy jesteście zdania, że montowanie ich na miesiąc przed Świętami to przesada? Piszcie! :)