sobota, 16 listopada 2013

Niedawno pisałam o tym, jakie różnice zauważyłam pomiędzy dwiema skrajnościami - wielką korporacją, a małą początkującą firmą - KLIK. Zapowiedziałam wtedy, że napiszę Wam, co powinno dać do zrozumienia, że firma nie działa najlepiej i że chyba czas z niej odejść. A WIĘC...


Będę Wam pisała nawet o takich bardzo oczywistych rzeczach, które jak się okazuje, mogą nie być tak oczywiste w chwili, gdy potrzebujemy pracy, a głównym punktem w liście motywacyjnym mogą być "opłaty". Tego jest niedużo, ale naprawdę uważajcie na to:
  1. Szefa ciągle nie ma w biurze. Chcecie się z nim skontaktować, a on nie odbiera telefonów, nie oddzwania. Piszecie maile, które on ma... w głębokim poważaniu.
  2. O umowę musicie się prosić. Jak już ją dostajecie, to w połowie miesiąca i do tego czystą - podpiszcie, a szef ją podpisze jak już pojawi się w biurze.
  3. Przypadkiem dowiadujecie się, że Wasi współpracownicy od dwóch miesięcy nie otrzymują wypłaty. Hmmm, something went wrong.
  4. Na umowie dostajecie mniej, niż się umawialiście z szefem. Chcecie z nim o tym pogadać, ale go oczywiście nie ma i jest nieuchwytny.
  5. Praca po prostu nie sprawia Wam satysfakcji. Czujecie się zwyczajnie wypaleni, już niczego nowego się nie uczycie, ciągle klepiecie te same rzeczy i słyszycie tylko "eeej, a jak ci idzie z tym i tym?".
  6. Zarząd torpeduje Wasze pomysły. Prosi, byście mówili o wszystkich, jakie przyjdą Wam do głowy, po czym kompletnie je ignoruje. Przykład - stopka w mailu powinna u każdego pracownika zostać stworzona według jednego szablonu. Inaczej wygląda to nieprofesjonalnie. Trochę pożartowali, rzucili paroma hasłami i zostajecie zbyci z tematem.
  7. Czujecie się zwyczajnie niepoważnie traktowani. Tak jakbyście byli na wiecznych praktykach organizowanych przez szkołę podstawową w Pipidowie Dolnym. 
  8. Na każde pytanie otrzymujecie odpowiedzi:
    • "Yyy, nie wiem"
    • "Yyy, to pogadam z szefem" (jasne)
    • "No, ten, zobaczymy, jak to będzie, dobra?" itd itd.
Oczywiście nie wszystkie przykłady dotknęły mnie bezpośrednio - w większości byłam ich świadkiem. Jeśli w pewnym momencie uznacie, że z pracy wychodzicie zmęczeni, że jest ona źródłem Waszych frustracji i że fajnie by było pracować w innym miejscu - pradowdopodobnie faktycznie tak jest. Musicie pamiętać, że nie zawsze jesteście zdani na łaskę lub niełaskę szefa i na jego kompetencje lub ich braki. Praca jest, za chwilę jej nie ma i choć pracodawcy tak naprawdę o nikogo się nie biją, to warto jest poszukać czegoś, co będzie nie tylko naszym obowiązkiem, ale i pasją.
Dajcie znać, czy macie podobne zastrzeżenia, jakieś inne wspomnienia dotyczące nie najlepszego zakładu pracy lub po prostu uwagi dotyczące tego, co napisałam. Miłej niedzieli! :)