wtorek, 17 grudnia 2013

W listopadzie wybraliśmy się na Deszczową Piosenkę, a w grudniu nas poniosło na Piękną i Bestię na lodzie, wytańczoną przez grupę Wild Rose. Kocham bajki Disneya, więc od czasu kupienia biletów naprawdę nie mogłam doczekać się wycieczki na Torwar. Poniżej moje wrażenia. :)


Moją ocenę mogę, a raczej powinnam podzielić na dwie części - tę od strony widowiskowej i od strony organizacyjnej. Ta pierwsza wypadła super. Uwielbiam taniec, a oglądanie go na lodzie, (na którym radzę sobie fatalnie) zapiera dech - zwłaszcza widząc go na żywo. Do tego doszły też akrobacje w powietrzu na szarfach oraz naprawdę wspaniała muzyka. Udało mi się dostrzec dwa potknięcia, ale były one naprawdę niczym w porównaniu do całego przedstawienia. Spodobała mi się też scenografia - jako tło robiła wielka książka, a na jej stronach był las, pałac i co jeszcze tylko było potrzebne do zobrazowania historii. Sama bajka została dość mocno skrócona - zmieściła się w godzinie, do tego doszła dwudziestominutowa przerwa. Poza tym odbiegała trochę od historii przedstawionej w bajce Disneya. No ale ta część jest zdecydowanie na plus. Może się wydawać, że to widowisko dla dzieci, ale mi się podobało naprawdę bardzo - według mnie to rozrywka dla osób w każdym wieku.


Strona organizacyjna natomiast nie wypadła już tak dobrze. Sekcje były rozplanowane źle. Parter był na dobrą sprawę na jednym poziomie, więc na końcu tej sekcji, jak i za nią na trybunach, nie było prawie nic widać, a to było bardzo blisko sceny. Co prawda z obu stron sceny stały telebimy, ale sami pewnie wiecie, że to nie to samo. W hallu były stoiska z pamiątkami i ktoś uznał, że doskonałą pamiątką będą świecące uszy na opasce dla dzieci. Więc w ciemnej hali co chwilę gdzieś te uszy mignęły. Dodatkowo ludzie strasznie się wiercili, chodzili w tę i z powrotem po popcorn, po te migające uszy, przejść się, przywitać się z kimś. No szaleństwo. Przy drzwiach stali ochroniarze, więc mogli nad tymi ludźmi zapanować, bo choć wiercipięt było niewiele, to potrafili trochę zdenerwować. ;)

No i to na dobrą sprawę tyle. Choć tych organizacyjnych minusów trochę jest, to nie zaburzają zadowolenia ze spektaklu, bo artyści naprawde wykonali kawał dobrej roboty i dali naprawdę spory popis swoich umiejętności. Fajnie by było zobaczyć widowisko ponownie, tym razem z pierwszego albo drugiego rzędu. No i już niedługo wybieramy się z chłopakiem na lodowisko sprawdzić nasze umiejętności  - a nuż okaże się, że umiemy tak samo? ;)