sobota, 5 lipca 2014

Dziś opowiem parę słów o najgorszym koszmarze prawdopodobnie każdego faceta, o ich przyczynie bezsenności, impotencji, stanów lękowych i depresyjnych oraz myśli samobójczych. O niewinnym z pozoru pytaniu, które okazuje się być najgorszą zmorą na świecie:
Kochanie, nie jestem za gruba?

Nie wiem skąd taka panika. Tak naprawdę nie trzeba nawet zadawać tego pytania, wystarczy coś wspomnieć o ubraniach - że za duże, za małe albo źle leży. Albo że czas się wziąć za siebie. Wtedy padają dwie odpowiedzi, zwykle z drżeniem w głosie. Są nimi: "nie wypowiadam się" albo "co ty, wyglądasz super". Pierwszy tekst jest durny, bo po co się wypowiadać o tym, że nie chce się wypowiadać? Lepiej się nie wypowiadać, a nie informować o braku chęci wypowiedzenia się. A "co ty, wyglądasz super" brzmi dobrze tylko wtedy, gdy nie ma się noża na gardle. 

Panowie, zdradzę Wam wielką tajemnicę - kobiety nie lubią kłamstw, zwłaszcza w kwestiach istotnych (a kwestie wizualne są istotne). Zwłaszcza, gdy widać, że zależy im na szczerej opinii. ZWŁASZCZA, gdy jest w stanie mniej więcej ocenić, za jakimi paniami się oglądacie. Nawet tak ukradkiem. Jednym okiem. Nawet takim przymkniętym. My to widzimy, nic się nie ukryje.

Internet roi się od smutnych facetów.
"Moja żona przestała dbać o siebie"
"Kiedy słuchałem o tym, że kobiety po ślubie przestają o siebie dbać myślałem, że to mit, że mnie to nie dotyczy. A tu cholera! Do ślubu ponad rok, a ona zwyczajnie się zapuszcza."
"Jestesmy razem 6 lat.Na poczatku bylo ok,zakochalem sie w niej od pierwszego spojrzenia,widzialem w niej aniola,dbala o siebie,ladnie sie ubierala,malowala. Niestety od dwoch lat mieszkamy razem,planujemy slub,wlasciwie to juz wybralem pierscionek zareczynowy i chce sie oswiadczyc ale jedno nie daje mi spokoju. Ja wiem ze nie wyglad jest wazny,tylko to co w srodku i kocham ja bardzo ale uwazam ze to co robi jest juz ponizej wszystkiego.Odkkad zamieszkalimsy razem kompletnie przestala o siebie dbac.Nie chodzi mi o chigiene osobista ale o ogolny wyglad.Przytyla jakies 15kg,ma tradzick(chyba od niezdrowego jedzenia),nalogowo wygniata syfy,ma okropny cellulit widoczny golym okiem na calych udach."

Wiecie, nie chcę się wypowiadać za wszystkie kobiety na świecie (może niektóre lubią słuchać zawsze, nawet przy stukilogramowej nadwadze, że wszystko ok), ale czasami trzeba przyłożyć drzwami w twarz. No, nie dosłownie. Gdyby mój facet kiedyś uznał, (a może już uznał, ale o tym nie wiem), że coś jest nie tak, to wolałabym o tym wiedzieć.

Nie zrozumcie mnie źle, kocham komplementy i mogłabym je wysłuchiwać godzinami, gdyby tylko były szczere. Jednak ani ja, ani moje koleżanki, które o to spytałam - nie lubimy komplementów wypowiadanych drżącym głosem. Nie lubimy tego niepewnego głosu i znaku zapytania na końcu zdania "jesteś idealna". No nie. Gorzka prawda lepsza niż słodkie kłamstwo, nic Wam to nie mówi?

Kolejna rzecz jest taka, że nie mogę już czytać wypowiedzi facetów skarżących się, że musieli zdradzić swoje kobiety, bo przytyły i już im się nie podobają. Mówiliście im o tym? Jeśli tak, to w jaki sposób? Jeśli nie, to do kastracji. Wiem, że nie lubicie rozmawiać na "babskie tematy", ale czasem warto usiąść z kobietą i powiedzieć jej, co się podoba, co się nie podoba oraz w jakim stanie było(by) lepiej. Jak to nie przyniesie rezultatu, to zróbcie to mniej subtelnie. Aż załapie i się weźmie za siebie. 

Morał tej historii jest taki: Panowie, więcej śmiałości i bez ściem. Wiem, że chcecie dobrze, ale czasami można przedobrzyć i wychodzi "jak zwykle". Jak coś leży na sercu to mówcie. Jak kobieta pyta - także mówcie. Komunikacja jest ważna.

A, no i drogie Panie, koniecznie piszcie w komentarzach, co same wolicie usłyszeć w takiej sytuacji - gorzką prawdę czy słodkie kłamstwo?

Zdjęcie: Dan Perry