środa, 4 lutego 2015

Pierwszy raz oglądałam film, który pozostawił we mnie emocje jak po cudownym spektaklu, znakomitej sztuce. Nie wiedziałam co sądzić o niektórych wątkach, jak interpretować pewne sytuacje. Wreszcie – mniejsze znaczenie miała sama fabuła, bo gra aktorska, dialogi i emocje robiły całą robotę. 

birdman recenzja
Źródło: www.ing.com

Birdman nie jest filmem, który opowiada pewną historię, nie ma widocznego przedziału, w którym coś się zaczyna i coś się kończy. Przedstawia nam jednak przejścia bohaterów. To, kim są, jak spędzają czas, kim byli dotychczas oraz co ich ukształtowało, pokazuje nam się w sposób dokładnie taki sam jak w życiu – to wychodzi samo w trakcie poznawania postaci.

Mamy więc opowieść o tym, że każdy z nas chce być doceniany. Że każdy z nas chce osiągnąć sukces, zostać zauważonym. Czasem nasza ambicja ponosi nas do tego stopnia, że przestajemy zauważać to, co się wokół nas dzieje. Jednocześnie zależy nam na tym, by być zwyczajnie kochanym i mieć po prostu dobre życie. Dostarczamy więc sobie wrażeń, gonimy za czymś, próbujemy prześcignąć sami siebie. 

I o tym jest ten film. Wygląda na to, że przypomina miliony innych filmów, tysiące identycznych historii, podobnych charakterów. Ale jest inaczej. Ten film jest INNY. 

Tylko jedno ujęcie. Niedosłownie oczywiście, ale całość została stworzona tak, by wyglądała, jakby była kręcona zupełnie bez cięć. Idziemy za bohaterami krok w krok, towarzyszymy im, gdy są sami, gdy grają na scenie, w zasadzie nie zostawiamy ich nawet na chwilę. To sprawia, że czujemy jakbyśmy tam byli, jakbyśmy patrzyli na to wszystko z boku, a nie z kinowego fotela. 

Ogromną zaletą jest gra aktorska. Momentami mogłam odnieść wrażenie, że dialogi były improwizowane, że każdy monolog płynie prosto z serca, a gra w rzeczywistości nie jest grą tylko naturalną reakcją na to, co się dzieje. Edward Norton i Michael Keaton zagrali fantastycznie, aż przyjemnie było patrzeć. Emma Stone nie była śliczną lalą, a wyrazistą postacią lub – jak została nazwana w filmie – Miss Creepy. 

Nie chcąc Wam zdradzić szczegółów, nie mogę powiedzieć w zasadzie nic więcej. Zdecydowanie polecam Birdmana. To jeden z tych filmów, które TRZEBA obejrzeć. Ja obejrzę ponownie, może nawet nie jeden raz. Warto wczuć się w klimat, usłyszeć muzykę, która z początku może drażnić, ale przede wszystkim warto zobaczyć naprawdę doskonały pokaz gry aktorskiej. Polecam gorąco.