wtorek, 23 września 2014

Jakiś czas temu napisałam post o tym, skąd biorą się fatalne wyniki matur. Uznałam, że trzeba potrząsnąć maturzystami i trochę mi się za to oberwało - kilka osób uznało, że takie rezultaty to normalka oraz PECH. Ostatnio miałam możliwość podróżować z kwiatem polskiej młodzieży, która ochoczo rozprawiała o swoim świętowaniu.

Każdy, kto miał kiedykolwiek przyjemność jechać w Warszawie autobusem 189, wie, jak ten autobus może wyglądać przed 8 rano. Człowiek na człowieku. Choćbym nawet chciała znaleźć wolną przestrzeń gdzieś w kącie dla ucha, które nie chce podsłuchiwać - nie ma szans. Nie ma szans nawet wyjąć z torby słuchawek. Więc słucham rozmów.

Dwóch chłopców, no tak na oko w wieku gimnazjalnym, coś pomiędzy 2 a 3 klasą. Jeden drugiemu opowiadał o tym, jak pocałował jakąś koleżankę, która mu się podoba.

Jejku, to takie słodkie - pomyślałam. Kto nie lubi wspominać swoich pierwszych zauroczeń? To po prostu urocze.

Urocze było do momentu, gdy ten zakochany nagle wypalił:

"No ale myślisz, że ona coś pamięta? Wypiła chyba z 6 Somersby i pół litra Krupnika".

Wiecie, próbuję sięgnąć pamięcią do czasów, jak sama byłam w gimnazjum. No, niech będzie - nawet liceum. No zaryzykuję, nawet do tej pory nie zdarzyło mi się wypić takiej ilości alkoholu. Powiem więcej, jak byłam w wieku tych chłopców, to nie zaliczałam takich imprez i w ogóle mi tego nie brakowało. Nie mogę sobie przypomnieć, czy one w ogóle istniały. I kto tym dzieciom sprzedał alkohol?

Okej, stara Ania marudzi "za moich czasów było inaczej". Weźcie jednak pod uwagę, że ci idioci, o których napisałam w poście o maturzystach, skądś się biorą. Nie ma co się burzyć. Jeśli ambicją dzieci, które sięgają mi pod pachę jest wypicie litrów alkoholu, to nie powinno być zdziwienia, że wyniki egzaminów są takie, a nie inne. Nic także dziwnego, że z takimi ludźmi nie ma o czym gadać, ostatecznie - że z niczym sobie nie radzą.

Sami jesteście sobie winni. Mylenie kolejności i priorytetów jeszcze nikomu nie wyszło na zdrowie. Zwłaszcza, jeśli się postanowiło wypić 6 piw i pół litra wódki.

To w zasadzie tyle. Serio, nie jestem takim nudziarzem, na jakiego wyglądam :) Ciężko mi się słucha bzdetów, które dzieciom z mlekiem pod nosem wydają się takie sexy, crazy i jazzy.

O taka moja dygresja. Trzymajcie się ciepło (zwłaszcza w tak chłodne, jesienne dni). Do następnego! :)

Fot. Maciej Serafinowicz