wtorek, 13 stycznia 2015

Do kina chodzę często. Ostatnio może trochę rzadziej, ale sylwestrowy maraton filmowy, o którym już Wam pisałam, nadrobił moje filmowe braki. I to chyba właśnie ten maraton oraz wpis z dogorybrzuchem.pl sprawił, że postanowiłam sporządzić listę zachowań i ludzi drażniących mnie w kinie najbardziej. Ameryki prawdopodobnie nie odkryję, ale być może spotkam się z Waszym zrozumieniem. :)

zachowanie ludzi w kinie
Fot. Leo Hidalgo
1. Włączony telefon. Ja sama nie wyłączam telefonu wchodząc do kina. Ale wyciszam dźwięki. Do zera. Żadnych muzyczek, żadnych wibracji. Po prostu cisza. Są jednak ludzie, którzy uznają, że skoro dźwięki wyłączyli, to wibracje nikomu nie powinny przeszkadzać. Przeszkadzają. Tak samo jak ludzie, którzy odbierają wtedy telefon i mówią „hej, nie mogę teraz rozmawiać”. Jak nie możesz, to nie odbieraj.

2. Wróżbici, którym wystarczy obejrzenie kilku minut filmu, by już wiedzieć, kto zabił, kto jest szefem mafii itd. Siedzą i komentują. Czasem zamiast zgadywania na głos, potakują sami sobie mówiąc „tak czułem”. 

3. Wielkie tapiry. Kiedyś siedziałam za dziewczyną, która miała strasznie natapirowane włosy, Dodatkowo upięte na czubku głowy. No cudownie, naprawdę. Cała przyjemność oglądać film przysłonięty czyjąś głową. O tym, czemu się nie przesiadam w takich sytuacjach, napiszę w kolejnym punkcie.

4. Zdezorientowani gapowicze. Wchodzą i siadają tam, gdzie im wygodnie. Gdy przychodzi osoba, która faktycznie wykupiła bilet na miejsce zajmowane przez gapowiczów, ci udają przez pewien czas, że naprawdę mieli tu siedzieć, wiercą się, po czym przepraszają i udają się w inne miejsce. Nierzadko kilka rzędów niżej lub wyżej, lub w ogóle do innej części sali. 

5. Śmieszki. Okej, to zabrzmi dziwnie, bo ciężko się nie śmiać na komedii. Ale na ostatnim maratonie, jak już wspomniałam – komediowym, siedziała koło mnie dziewczyna, która ciągle się śmiała na cały głos. Niezależnie od tego czy akurat działo się coś zabawnego, czy występowało zwykłe przejście między scenami. Czy to była prześmieszna przygoda bohatera, czy też zwykłe jego siedzenie na kanapie. Nieważne, ona się śmiała do rozpuku. Na początku to było dość zabawne. Po trzech godzinach takich wybuchów, brzmiących czasem jak płacz, można było się zirytować. Normalne reakcje na komedii – okej. Paniczny śmiech co 15 sekund – nie okej.

Jedzenie w kinie mi nie przeszkadza. O ile się ciągle nie szeleści lub nie je jakiejś śmierdzącej szamy, jest w porządku. Sama uwielbiam chrupać w kinie, dlatego jestem w stanie zrozumieć, że inni też mają taką potrzebę. Rozumiem także, że może to przeszkadzać innym tak jak mi przeszkadza 5 dopiero wymienionych punktów. Jednak staram się chrupać najciszej jak umiem, nie wiercę się i niemal udaję, że mnie nie ma. :)

Jeśli Was także drażnią jakieś zachowania w kinie, dajcie znać. A może jesteście zdania, że kupując bilet wolno nam wszystko? Koniecznie napiszcie. Do następnego! :)